Informacje i zmiany

23.01.2008

Certyfikaty taijiquan

Na przełomie listopada i grudnia 2007 roku w Luhacowicach CzR. odbyło się międzynarodowe seminarium chen taijiquan prowadzone przez mistrza Chen Xiaowanga. Była to szczególna impreza. Od jakiegoś czasu uczniowie mistrza nagabywali go o umożliwienie zdobycia certyfikatu, lub innego dokumentu, formalnie potwierdzającego kompetencje do prowadzenia własnych grup treningowych. Mistrz zaprosił więc komisję z Międzynarodowej Federacji Wushu (IWF) z Pekinu w celu przeprowadzenia egzaminu i ew. wystawienia odpowiednich certyfikatów. Wśród uczniów mistrza nastąpiło poruszenie i mobilizacja. Tego typu egzamin w jego szkole miał być przeprowadzony po raz pierwszy. Przyjechali uczniowie z kilkunastu krajów, głównie z Europy, spora grupa z USA. Z Polski przyjechało 20 osób, z których 7 wzięło udział w egzaminie. Większość uczestników, to uczniowie mistrza z tzw. „wewnętrznego kręgu".

Mistrz, w zapowiedzi planowanych stopni i certyfikatów, dość niejednoznacznie określał sposób w jaki to będzie przeprowadzone, skłaniając się raczej ku temu, że nie będzie czasu na przeprowadzanie egzaminu i stopnie będą określane wg. jego oceny poszczególnych osób. Znał przecież wszystkich bardzo dobrze z różnych seminariów i nie potrzebował dodatkowych sprawdzianów. Mistrz nie potrzebował, ale delegaci z Chińskiej Federacji Wushu oczywiście byli za przeprowadzeniem indywidualnego egzaminu. Trzeba zrozumieć, że jest to pewna polityka i, że tak powiem, dyplomacja. Mistrz mógłby obyć się bez przedstawicieli IWF i samodzielnie wystawić certyfikaty, ale byłyby to tylko wewnętrzne dyplomy jego szkoły. ITF jest formalną i prawnie umocowaną organizacją o potężnych wpływach w Chinach. Ich przychylność może znacznie przyśpieszyć pewne inwestycje w Chenjiagou i pomóc mistrzowi w jego staraniach nadania chen taijiquan ponad regionalnego wymiaru.
Poza tym certyfikaty ITF mają dużo większą wymowę w formalnych strukturach różnych krajowych organizacji, zwykle powiązanych z ITF, w formalnych uprawnieniach do prowadzenia szkół, udziału w zawodach i kursach sędziowskich itp. Jest to ważny dokument.

Tak więc fakt, że będzie indywidualny egzamin wzbudził pewien popłoch wśród uczestników. Mało kto miał tego typu doświadczenia i wszyscy czuli się lekko niepewnie, bo nikt się specjalnie nie przygotowywał.
Pierwszego popołudnia profesor Li z ITF (jedna z czołowych postaci tej organizacji, wykładowca na Wushu Academy w Pekinie) miał wykład nt. historii i charakteru chińskich sztuk walki, oraz zasad działania i celów jakie przyświecają Federacji zrzeszającej szkoły Wushu. Wykład momentami nudnawy. Słuchałem, jak to się mówi, półuchem, chwilami przysypiając. Na zakończenie profesor wspomniał, że ten materiał będzie na pisemnym teście, który miał być częścią egzaminu. Otrzeźwiałem natychmiast próbując przypomnieć sobie co ważniejsze fakty i daty. Test miał być dopiero nazajutrz, więc wspólnie jakoś pozbieraliśmy to, co było omawiane na wykładzie.

W Federacji Wushu system stopni duan został wprowadzony w 1998 roku po zjednoczeniu się tej organizacji. Obowiązuje 9 stopni duan. Pierwsze trzy to tzw. młodsze stopnie, ich symbolem jest orzeł i taki emblemat noszą ich posiadacze.
Kolejne trzy stopnie od 4 - 6 duan to stopnie tzw. nauczycielskie. Ich posiadacze mogą prowadzić własne grupy i szkoły, emblematem jest tygrys.
Ostatnie trzy, 6 - 9 stopien, to tzw. wyższe stopnie. Otrzymują je osoby będące osobistościami w kręgach Wushu, mistrzowie krajowi i międzynarodowi, wybitni trenerzy. Na egzaminie muszą wygłosić referat na wybrany temat z dziedziny sztuk walki i poprowadzić dyskusję przed komisją. Emblematem tego kręgu jest smok.
Na pierwsze dwa stopnie, oprócz testu, wykonuje się przed komisją egzamin z formy bez broni. Na stopnie 3 - 6, dodatkowo na teście jest punkt do omówienia szerzej własnymi słowami, oraz należy wykonać też formę z bronią. Oceniana jest jakość i poprawność wykonania. Takie są wymagania.

Każdy musi zdecydować się na jaki poziom aspiruje. Mamy wiec do czynienia z różnymi postawami, od skromnych deklaracji na 1 i 2 duan, do ambitnych na 5 i 6.
Stopnie, to też pewna polityka i założenia mistrza, kogo chce w jakim miejscu umocować. W końcu więc i tak mistrz decyduje do jakich stopni możemy aspirować.
Pewne założenia ustawiają porządek całości. Na 6 stopień zdecydował się tylko Jan Silberstorff i jedna z kobiet (Czeszka, mieszkająca w Niemczech, prowadząca własna szkołę stylu Yang, biegle mówiąca po chińsku, częsty gość w Chinach). Na 5 stopień, z rekomendacji Mistrza, aspirują przeważnie jego bliscy uczniowie, liderzy krajowi, prowadzący własne szkoły. Na 4 - pozostali instruktorzy, na 3 i 2 - kilku mniej ambitnych uczestników. Jak zwykle pewne ambicje są niezaspokojone, niektórzy sarkają, że są dużo lepsi i z woli Mistrza startuję na taki sam stopień, co osoby mniej zaawansowane. Taka jest rzeczywistość. Pozycja niektórych jest trochę na wyrost. Trudno tu zapewnić pełną wymierność. Dla mistrza to też nowe doświadczenie.
W zasadzie te rekomendacje, które dostajemy rozstrzygają sprawę stopni. Egzamin jest formalnością. Jednak trzeba wystąpić przed komisją i wykonać formę. Jeśli się nie przewrócimy czy nie staniemy w połowie formy - nie powinno być problemu.

Test piszemy w sali jakiegoś ośrodka szkoleniowego. Pytania są dość proste, ale z pewnymi pułapkami. Oczywiście - daty powstania ITF, zjednoczenia, ilość wszystkich stylów zrzeszonych w organizacji, itp. statystyki. Niektóre punkty trzeba uzupełnić wstawiając właściwe dane, niektóre są z odpowiedziami do wyboru. Na koniec osoby aspirujące do stopni 3 - 6 muszą własnymi słowami opisać zalety i korzyści wynikające z praktyki wushu. Wszystko po angielsku. Każdy pisze sam, ale można dyskretnie konsultować się z sąsiadami. To przecież nie egzamin maturalny. Komisja jest dość pobłażliwa.
Następnego dnia jest egzamin z form. Widać, że wiele osób bardzo to przeżywa. Niby formalność, ale jeśli ktoś nie ma doświadczenia z publicznym występem, nogi miękną i w głowie pojawia się pustka. Na niektórych stres wpływa mobilizująco, na niektórych paraliżująco. Trudno powiedzieć od czego to zależy. Jeśli ćwiczymy rzetelnie i mamy zaufanie do tego co robimy nie ma problemu. Jeśli czujemy się niepewnie, obawiamy swoich słabości, to stres potęguje te obawy. To cenne doświadczenie.
Na szczęście, z braku czasu, przed komisją staje po 4 osoby. W komisji zasiada Mistrz i trzech przedstawicieli IWF, każdy więc ocenia jedną wybraną osobę. Czas ogranicza też występ do 4-6 min. Jakoś się wszyscy pozbierali i pomyślnie przebrnęli przez tę próbę.

Wieczorem wszystko wieńczy bankiet z degustacją miejscowych win i występem regionalnej kapeli. Zaproszony jest burmistrz Lohacowic, komisja, mistrz. Toasty, powitania. Potem formalne przedstawienie wyników egzaminu, gratulacje, certyfikaty. Pełna gala. Po posiłku zaczynają się śpiewy przy winie. Nasza grupka z Polski wychodzi ostatnia koło północy. Na odchodne - kapela zagrała nam „Góralkę, co miała dwa warkocze". Po wspólnym chóralnym odśpiewaniu - w końcu wychodzimy.
Lubię takie imprezy. Wspólny trening i wspólna zabawa. Dobre wino, miłe towarzystwo. Chce się potem wracać, chce się ćwiczyć. Życie nabiera kolorów.

Styczeń 2008

Jarosław Jodzis

Zobacz fotorelację z imprezy