Informacje i zmiany

27.12.2009

Rozpoznanie istoty treningu taijiquan

Na początku wydaje się nam, że nauka taijiquan polega na opanowaniu jak największej ilości form w jak najkrótszym czasie. Dość szybko przekonujemy się, że to złe założenie i gdy trochę już opanujemy zasady tej sztuki, stwierdzamy, że lepiej skupić się na jednej formie. Zakładamy, że popracujemy z podstawową formą, aż opanujemy ją w zadawalającym nas stopniu i potem weźmiemy się za pozostałe. Takie podejście jest dużo sensowniejsze i jest naturalne w pierwszych kilku latach treningu. Jednak trzymanie się go na dłuższą metę, ogranicza nas i wskazuje na dualistyczne podejście, że wciąż nie uchwyciliśmy sedna.

Często słyszy się osoby od wielu lat ćwiczące taijiquan, że nie jadą na jakieś seminarium z Mistrzem, bo będzie tam taka, czy inna forma, której nie ćwiczą, lub nie lubią. Niektórzy od początku zakładają, że pewnych układów lub form z bronią lub tui shou nie będą się uczyć, bo chcą się skupić tylko na laojia yilu, itp. Jest to błędne podejście, zrozumiałe u początkujących, ale osoby aspirujące głębiej, powinny zmienić nastawienie. Formy to tylko formy, wszystkie mają swoje ograniczenia. To narzędzia, przysłowiowy palec pokazujący księżyc. Jeśli na nim skupimy uwagę, nie dostrzeżemy księżyca i jego blasku.

Istotą treningu jesteśmy my, nie formy. Nasze poczucie Centrum, Równowagi - Rozluźnienia, prowadzenie każdego ruchu poprzez to Centrum. To jest sedno.
Wszystkie inne zasady związane z ruchem i strukturą postawy wynikają z tej jednej podstawowej Reguły:
" każdy ruch wyprowadzany jest z Centrum - Dantien i wszystkie części ciała powinny tak być ustawione, aby wspierały i utrzymywały to Centrum w Rozluźnieniu-Równowadze."
Ta reguła determinuje zakres i charakter technik, jest podstawą zastosowań i treningu tui shou. Jej właściwe stosowanie stanowi o wygranej lub porażce w walce. W szerszym aspekcie prowadzi do życia w harmonii i spokoju Umysłu.. Słyszymy i czytamy o tym dziesiątki razy, ale nie rozumiemy tego. Dopiero wyraźne poczucie całym ciałem i umysłem uświadamia nam "smak"  tej zasady.
Mistrz opowiadał, że sam uświadomił to sobie po kilkunastu latach treningu i było to tak mocne poczucie, że podniecony pobiegł do przyjaciela, z którym od lat ćwiczyli taijiquan i wykrzyknął, " słuchaj w końcu odkryłem podstawową zasadę - To Centrum jest główna osią postawy i ruchu, reszta jest jak koło podążające za ruchem środka." Tak ? odparł Chen Zenglei, bo to z nim podzielił się swoim odkryciem Chen Xiaowang, i co w tym takiego nowego? Nasz Mistrz od początku nam o tym mówił.

Więc poczucie tego od środka jest czymś zupełnie innym niż słyszenie o tym nawet setki razy. Czując tę zasadę nigdy nie zgubimy się w sposobie ustawienia postawy i prowadzenia ruchu. To jest nasz kompas. Wszelkie zawiłe teorie o kątach, płaszczyznach, osiach i proporcjach tracą sens, jeśli nie mamy poczucia Centrum. Tylko na tym powinniśmy się skupiać. Rozluźnienie i równowaga Centrum. Wszystkie części ciała w każdym momencie wspierają tę równowagę. Każdy ruch wyprowadzany jest z Centrum swobodnie i poprzez spiralny ruch (zasada chansi- odwijania jedwabiu) prowadzony przez ciało do kończyn w fazie yang i odwrotnie w fazie yin.
Formy są narzędziem do doświadczenia tej zasady w pełnym bogactwie i różnorodności technik. 10 000 technik i tylko ta jedna zasada. Taijiquan jest w istocie proste.

Dlaczego mamy ograniczać nasze doświadczenie tylko do wybranych ruchów? Jedne wychodzą nam lepiej, są prostsze, inne wymagają lepszego poczucia tej zasady. Spinamy się w nich i gubimy Centrum. To uświadamiają nam różne formy. Obnażają nasze słabe punkty i dlatego powinniśmy z nimi pracować. Twierdzenie, ze praca tylko z jedną formą daje lepsze rezultaty, jak wspomniałem, prawdziwe jest tylko na początkowym etapie treningu.

Dosyć łatwo można wyeliminować grube błędy już po kilku miesiącach treningu. Problem pojawia się, gdy dojdziemy do naszych utrwalonych przez lata nawykowych napięć i blokad. W praktyce nie jesteśmy w stanie sami tych błędów zauważyć, dlatego ważny jest kontakt z mistrzem czy kompetentnym nauczycielem. Te blokady i napięcia nie są związane z formami, są one obecne w nas. Aby ich się pozbyć, musimy zmienić bardzo wiele w nas samych. Praktyka tylko z jedną formą daje czasem złudne poczucie osiągnięcia, gdy wykonujemy ją płynnie i błędy są słabo widoczne. Wystarczy, że coś nas zaskoczy, lub zechcemy przyspieszyć ruch i od razu pojawia się nasz problem z oddzieleniem od Centrum i nadmiernym napięciem.

Po latach praktyki wpadamy w rutynę i ciągle powtarzamy utrwalone subtelne błędy. Korekty mistrza mogą pomóc, ale musimy z nimi wytrwale i aktywnie współdziałać. Np. często za bardzo napinamy ramiona i barki, prowadząc ruch z rąk, a nie z Centrum. Po zwróceniu uwagi przez mistrza, poprawiamy postawę, ale już w następnym ruchu wpadamy w stara koleinę. To może trwać latami i niektórzy nie potrafią z tego wyjść. Potrzebna jest aktywna obserwacja swojej postawy w różnych układach i częsty kontakt z doświadczonym nauczycielem.

Pamiętajmy, praktyka taijiquan nie polega na uczeniu się form, a zapamiętanie ruchów nie oznacza opanowania formy. Praktyka, to praca z własnym Centrum, poczuciem struktury i rozluźnienia. To jest zawsze z nami na każdym seminarium, przy każdym ruchu. Zawsze istotne jest tylko to, że jesteśmy my z naszymi blokadami i mistrz, który pomoże je nam uświadomić. Ścieżkę jak się ich pozbyć musimy odnaleźć sami. Do tego dobra jest każda okazja, każda możliwość. Im większa różnorodność ruchów, tym łatwiej obserwować zasadę, a nie ruch.

Zrozumienie podstawowej zasady Centrum nie oznacza, że przestajemy robić błędy. Wciąż nasze nawykowe napięcia i blokady wymagają pracy z nimi, ale mamy już poczucie kierunku i nie zejdziemy na manowce. W nieruchomej postawie lub wolnym ruchu łatwiej jest poszukać głębszego rozluźnienia i nie dopuszczać do powstania napięcia, ale w szybkim ruchu tracimy kontrolę i wpadamy w stare nawyki. Aktywny trening wymaga zaangażowania, poszukiwania metod, sposobów i zręcznych środków do przełamywania własnych barier.
Musimy rozwinąć własna paletę ćwiczeń, mądrze wzbogacać trening. Mistrz może nam pokazać i wytłumaczyć jedno, a dobry uczeń, rozumiejąc jedno, potrafi wyprowadzić z tego dziesięć możliwości. Jeśli tylko bezkrytycznie odtwarzamy ruchy Mistrza nie  będąc w stanie uchwycić sedna i rozwinąć tego, ani wytłumaczyć, to lepiej nie próbować tego robić. To jest nawet niewskazane na początku drogi. Docelowo musimy jednak rozwinąć własne poczucie i rozumienie głównej zasady. Wówczas swobodnie będziemy się nią posługiwać i objaśniać każdy ruch.

Tu należy być bardzo ostrożnym i krytycznym wobec siebie. Wiele razy nasze poczucie, że już coś rozumiemy będzie się zmieniać. Ta droga jest jak sinusoida o malejącej amplitudzie. Coś złapiemy i czepiając się tego, przerysowujemy nasze ruchy, gdyż za bardzo chcemy to podkreślić. Gdy mistrz nam uświadomi ten błąd, odbijamy w druga stronę i tak to się toczy. Np. w błysku 'oświecenia' stwierdzamy, że skręty bioder, spirale rozwijane w ciele występują niemal cały czas podczas każdego ruchu. Skupiając się na tym za bardzo, przerysowujemy te skręty, gubiąc często strukturę 'kua' i 'dang' (ustawienie bioder i kolan) oraz zakorzenienie w stopach.

Gdy to zauważymy (raczej nie sami) przekonujemy się, że tych intencjonalnych skrętów jest bardzo mało. Ruch bioder odbywa się samoistnie poprzez ich rozluźnianie i pilnowanie równowagi, że tak naprawdę ważna jest oś ciała i zawieszenie ramion i głowy. To w przerysowaniu prowadzi do usztywnienia barków i kręgosłupa. Sinusoida wychyla się w druga stronę. Od nadmiernego rozkołysania ciała, do zbytniego usztywnienia ruchu. Gdy to sobie uświadomimy po uwagach i korektach mistrza (często pomocne jest zobaczenie swoich ruchów po nagraniu ich kamerą lub aparatem) stwierdzamy, że oś i zawieszenie jest ważne, ale tak naprawdę to odczucie pustki, 'puszczenia' w klatce piersiowej jest kluczowe. To zaś w przerysowaniu prowadzi do .. itd.
Można to mnożyć poprzez skupianiu się na odczuciach w stopach, kolanach, dolnej części kręgosłupa, łokci itd.

To są moje doświadczenia z treningu. Mniej lub bardziej podobnie przechodzi przez to każdy. Przerysowania są nieuniknione dlatego, że staramy się ruch kontrolować z tego lub innego odczucia poza Centrum. Są one jednak konieczne do poznania charakteru ruchu. Zawsze powrót do struktury odbywa się poprzez odpuszczenie tych zafiksowań i skupienie uwagi na Centrum Dantien. Na poczuciu rozluźnienia i równowagi, poczuciu zawarcia w kuli. Puszczeniu ruchu tak, aby odbywał się sam z siebie. Całe ciało zjednoczone w każdym ruchu. Jest to trudne, gdyż te odczucia są bardzo subtelne i gdy za bardzo staramy się na nich koncentrować ponownie się spinamy.
Z drugiej strony gdy przestajemy to obserwować gubimy to poczucie.
Mistrz zawsze powtarza, "tylko część uwagi skupiamy na poczuciu Centrum, pozostała część jest zaangażowana w odczuwanie przestrzeni wokół, poczuciu ruchu i całego ciała." W zasadzie oznacza to uwagę na wszystkim i na niczym oddzielnie.

Niestety albo i na szczęście jest to tak jak mówią mistrzowie taoizmu buddyzmu i innych Ścieżek Wewnętrznego Rozwoju; gdy chcesz to uchwycić oddalasz się od tego, gdy nie próbujesz tego uchwycić, nie poznasz tego. Można tym tylko się stać i wtedy trudno cokolwiek o tym powiedzieć. Każda próba nazwania już jest oddzieleniem.

Jarosław Jodzis
26 grudzień 2009