Informacje i zmiany

12.04.2009

Chiny 2009 - relacje

Ceremonia kowtow w Chenjiagou 2009.

przygotowanie do kowtow Mistrz zapowiedział seminarium i ceremonię
kow tow na obozie w Rogli w lipcu 2008. Impreza miała mieć miejsce w marcu 2009, ponownie w Chenjiagou w świątyni Chen Wantinga.
Delikatnie sondowałem mistrza co do udziału w kow tow wybranych osób. Przyjęcie do "wewnętrznego kręgu" uczniów to duże wyróżnienie i chociaż dzisiaj ma to znaczenie bardziej symboliczne niż praktyczne, wciąż ma swoja wagę i wymowę.   
Zwyczajowo to uczeń zwraca się do Mistrza z prośbą aby go przyjął i nauczał. Dzisiaj, gdy aby uczyć się od mistrza nie trzeba być w wewnętrznym kręgu, kow tow jest pewnym wyróżnieniem dla osób szczególnie kowtowzaangażowanych w trening,  pomagających  mistrzowi w organizacji jego podróży i nauczania w poszczególnych krajach lub finansowo wspierających projekt restauracji zabytków taijiquan w Chenjiagou. Więc to mistrz zaprasza wybrane przez siebie osoby, które chce jakoś dodatkowo uhonorować. Nie każdego kto zwraca się z prośbą o przyjęcie do grona tudi (uczniowie wewnętrznej bramy) Mistrz akceptuje. Przeważnie wymijająco odpowiada, że pomyśli i na tym się kończy.
Z Polski dołączyły do grona tudi dwie osoby: Krzysztof Kęsek i Jatromir Śniegowski. W zasadzie zadecydowała o tym moja rozmowa z mistrzem w Luhacowicach w grudniu 2008. Mistrz nie zawsze ma rozeznanie co do zaangażowania osób, z którymi nie ma zbyt częstych kontaktów poza treningami.
K.Kesek odbiera certyfikatJaromir i Krzysiek są ważnymi postaciami w polskim środowisku chen taijiquan. Od lat organizują przyjazdy do Polski syna mistrza Chen Yingjuna i obozy zimowe z Janem Silberstorfem. Niewątpliwie ponoszą duże zasługi w rozwoju i propagowaniu chen taijiquan w Polsce.
Ponieważ tak się złożyło, że mam z mistrzem dość częsty kontakt i niejako reprezentuję polskie środowisko ćwiczących w sprawach wymagających jego decyzji, podjąłem się delikatnej misji przedstawienia mu ich zaangażowania i prośby o przyjęcie do grona tudi.
Po dość długiej i szczerej rozmowie (Mistrz zdawał sobie sprawę z pewnych animozji pomiędzy mną i Jaromirem z początków organizowania struktur chen taijiquan w Polsce) i zapewnieniu, że nie ma między nami konfliktu, a kwestie sporne zostały rozstrzygnięte, wyraził zgodę. Szczególnie, że jak podkreślił była to moja i Marka (Balińskiego) sugestia, a nasze zdanie jako tudi z pierwszej ceremonii kowtow, jest dla niego ważne.
Jako tudi jesteśmy rodziną. Łączy nas wspólny cel i zaangażowanie w rozwój chen taijiquan. Jaromir i Krzysiek mają w tym swój udział i zasługi.
Więc furtka została otwarta. Teraz pozostało tylko zdobyć środki i polecieć  do Chin.
To kolejna bariera sprawdzająca na ile wyrzeczeń jesteśmy gotowi. Szczęśliwie i Krzysiek i Jaromir dotarli do Chenjiagou.
Podczas ceremonii już w świątyni Chen Wantinga, z pełnym ceremoniałem,  zaproszonymi gośćmi, zapachem kadzideł, hukiem petard, w pełni uświadamia się doniosłość i znaczenie  kow tow. Ceremonia ma podobny przebieg, może ta pierwsza z racji rozmachu była troche bardziej uroczysta. (zobacz relacje z 2006 r) Odżyły wspomnienia sprzed trzech lat, (jako uczeń z grona starszych tudi brałem częściowo udział również i w tej ceremonii).wspólne zdjecie
W sumie do kow tow przystąpiło kilkanaście osób, w tym szóstka z Europy, kila z Chin, USA, Tajwanu i Australii. Wszyscy oczywiście przejęci i szczęśliwi. Wspólne zdjęcia, zdjęcia indywidualne z mistrzem, specjalny certyfikat. Będzie co pokazywać i opowiadać wnukom.
Każdy uczestnik miał tez napisać prośbę-zobowiązanie o przyjęcie do grona tudi i zobowiązanie do wytrwałego treningu i godnego reprezentowania rodziny zgodnie z zasadami wude (cnoty wojownika). Tę prośbę wręczali potem mistrzowi podczas ceremonii, następnie wykonywali  trzy formalne pokłony kow tow. Po po ceremoniipokłonach mistrz wręczał specjalny certyfikat symbolizujący przyjęcie w poczet tudi.

Na zakonczenie Mistrz zwyczajowo gratulował wszystkim i podkreślił, że jesteśmy teraz rodziną i powinniśmy nawzajem wspierać się i sobie pomagać. Łączy nas wspólna idea praktyki i zgłębiania zasad taijiquan dla dobra nas rodziny i społeczeństwa.
Wspomniał tez, że w dawnych czasach obowiązywała pewna struktura starszeństwa związana z długością stażu jako tudi mistrza, ale dzisiaj nie ma potrzeby takiej hierarchii i szacunek starszeństwa związany jest raczej z wiekiem poszczególnych uczniów. Ale my z grona pierwszej ceremonii kow tow wiemy swoje. Jesteśmy starszymi braćmi. Specjalnie nic z tego nie wynika, ale jakby co, to ma to swoją zwyczajową wagę.
Jest więc nas w Polsce obecnie czterech tudi mistrza Chen Xiaowanga. Czy dołączy ktoś jeszcze? Sprawa jest otwarta, warunki mniej więcej znane. To w dużej mierze kwestia naszego zaangażowania.

Kwiecień 2009.
(fotogaleria z ceremonii wkrótce)                                  Jarosław Jodzis